poniedziałek, 9 lipca 2012

You got homo sapiens'd!

Zgodnie z daną sobie wcześniej obietnicą w czasie trwania Euro moja noga nie postała w stolicy. To była trafna decyzja - jeszcze po ostatnim meczu na Narodowym organizacja ruchu komunikacji miejskiej mogła przysporzyć o ból głowy takiego człowieka z lasu jak ja. 

Sama nie wiem, czy moje otoczenie robi się coraz dziwniejsze i bardziej denerwujące, czy też przepoczwarzam się w malkontenta, ale znów wyłuskuję z rzeczywistości sprawy drażniące. Obserwuję przejawy bezmyślnego egoizmu, złośliwości, chamstwa i lenistwa.
 
Przykład 1:
W moim kochanym rodzinnym Piasecznie jest skrzyżowanie. Nie ma w nim nic niezwykłego - wylotówka z centrum krzyżuje się z obwodnicą. Wylotówka jest jednokierunkowa, ma dwa pasy ruchu - lewy do skrętu w lewo, prawy do skrętu w prawo i jazdy prosto. Oczywiste, prawda? Cóż, nie dla wszystkich. No bo po co stać w kolejce dziesięciu samochodów skręcających w lewo, skoro na prawym pasie stoi tylko siedem samochodów, więc można podjechać bliżej świateł i wepchnąć się na chama? I co z tego, że ci na lewym pasie nie bardzo mają ochotę wpuszczać? Wystarczy stanąć po przekątnej tak, żeby zastawić tego z tyłu i już musi puścić. A że przy okazji blokuję kolejne siedem samochodów na prawym pasie i w efekcie czynię całą ulicę nieprzejezdną? Ulica to dżungla; jest wojna, więc i ofiary muszą być.
 
Przykład 2: 
W okolicy, w której mieszkam mamy cały jeden kosz na śmieci - stoi przy przystanku autobusowym. Śmietnik jest regularnie przepełniony. To nie jest absolutnie zarzut w kierunku służb - regularnie go opróżniają. Niestety nie zdaje się to na wiele, kiedy stale lądują tam worki śmieci z czyjegoś domu. Po co płacić za wywóz śmieci, skoro można skorzystać z darmowej wywózki z przystanku? Worek nie zmieścił się do kosza? Żaden problem, postawię obok. Oj, psy rozwlekły worek po okolicy, butelki po mleku walają się po chodniku? Gdyby służby częściej opróżniały kosz, nie byłoby problemu.
 
Mogłabym mnożyć, dzielić i dodawać przykłady takich cwaniaków "oszukujących system".
 
Trudno uwierzyć, że w dalszym ciągu jesteśmy przedstawicielami gatunku homo sapiens - człowieka myślącego. Myślenie nie jest już naszą mocną stroną, a już z pewnością nie jest nią myślenie perspektywiczne, o wyobraźni nie wspominając.
 
Nowy gatunek: homo ovis - człowiek-owca. Nazwa potoczna: baran.
 
Bardzo ciężko jest zachować tolerancyjną i życzliwą postawę wobec takiego gatunku. W poszukiwaniu ujścia dla negatywnych emocji z pogranicza socjopatii moja wyobraźnia podsunęła mi ciekawą projekcję. Przedstawiam Wam... SAPIENSMANA! Oto postać żywcem wyjęta ze świata Stana Lee; niemal komiksowa, zamaskowana, walcząca z przejawami egotyzmu, idiotyzmu i jeszcze kilku innych tyzmów. Jego cel nadrzędny: zmusić ludzi do myślenia.
 
Do supermocy SAPIENSMANA należy spychanie pieszych ze ścieżek rowerowych, wybijanie szyby w samochodach zastawiających podjazd dla niepełnosprawnych i wyrzucanie z autobusów ludzi słuchających muzyki bez słuchawek. Po interwencji SAPIENSMANA sąsiad wyrzucający worek śmieci do ulicznego kosza znajdzie własne odpady przerzucone z powrotem za płot, rozwleczone po własnym podwórku. SAPIENSMAN nie boi się rzucić telefonem, który zadzwoni komuś na widowni w czasie spektaklu.
 
Póki co SAPIENSMAN żyje tylko w mojej głowie, ku pokrzepieniu serc; kiedy zderzam się z głupotą, świństwem etc. wyobrażam sobie, co zrobiłby mój superbohater. Projekcja zamaskowanego mściciela bijącego bezczelne nastolatki po głowie obniża mi ciśnienie.
 
A może warto wprowadzić taki projekt w życie? Może każdy z nas może wesprzeć SAPIENSMANA, bez maski i peleryny, reagując na to, co się dzieje dookoła?
 
Zadanie domowe: 
Znaleźć lokalnego buraka, którego zachowanie lub zachowania przyprawiają nas o biała gorączkę i skłonić go do myślenia.