wtorek, 12 listopada 2013

Pięć porcji warzyw lub owoców dziennie? A pięć kieliszków wina może być?

Do Szanownej Pani Matki Natury

Ziemia, Układ Słoneczny, Wszechświat

Wielce Szanowna Pani,

W pierwszych słowach mego listu pragnę Pani bardzo serdecznie podziękować za systemy, jakie zostały mi wbudowane w standardzie.
W szczególności chylę czoła za dodatkową pracę, jaką włożyła Pani w ukształtowanie mojego biustu oraz wyposażenie mnie w umiejętność posługiwania się piórem.

Mimo niewątpliwych talentów, jakimi wykazała się Pani w procesie twórczym, chciałabym jednak zwrócić uwagę na kilka błędów systemowych, które wkradły się w model HomoSapiens 1.0.

Po pierwsze, brakuje funkcji przełączenia w stan czuwania. Jak telewizor można jednym przyciskiem przełączyć na tryb stand-by, tak człowiek niestety pozostaje w trybie ON do czasu samoistnej hibernacji części uruchomionych aplikacji, która w niektórych przypadkach zajmuje zdecydowanie zbyt wiele czasu. Taki stan rzeczy powoduje nadmierne zużycie energii bez możliwości ładowania.

Skoro już jesteśmy przy temacie energii, gratuluję pomysłu zaimplementowania kofeiny jako doraźnej ładowarki mobilnej. Tu również jednak pojawił się nieprzyjemny bug – już jednorazowe podłączenie do kofeiny może spowodować załadowanie wirusa. Z pozoru niewinny, wywołuje stan pośredni pomiędzy trybem działania i całkowitym wyłączeniem, z którego organizm wychodzi dopiero po ponownym podłączeniu do wspomnianej ładowarki. Dopóki podłączenie nie nastąpi, człowiek znajduje się w stanie letargu, w którym funkcje komunikacyjne są znikome, zaś percepcja ciągu przyczynowo-skutkowego pozostaje całkowicie wyłączona.

System ROZUM, choć niewątpliwie najbardziej zaawansowany technicznie, nie daje się w stu procentach kontrolować. ROZUM czasami się zawiesza, co może prowadzić do zaburzeń pracy takich systemów jak KOORDYNACJA RUCHOWA i KOMUNIKACJA, co z kolei może wywołać fizyczne uszkodzenia całego mechanizmu. Na domiar złego, generowane losowo przez aplikację WYOBRAŹNIA obrazy potrafią zaburzyć funkcjonowanie pozostałych systemów oraz poważnie naruszyć oprogramowanie FUNKCJONOWANIE W SPOŁECZEŃSTWIE, uruchamiając w trybie awaryjnym NERWOWOŚĆ lub NIEZROZUMIAŁY ŚMIECH. 

Pozostając w temacie ROZUMu, pragnę zaalarmować, iż nowsze partie modelu HomoSapiens 1.0 zostały wyposażone w ewidentnie wadliwe egzemplarze tego systemu. Nie jestem pewna, czy to usterka hardware'owa, czy też bug oprogramowania, ale sugeruję rozważenie twardego resetu przy użyciu oprogramowania DARWIN. 

Na koniec pragnę zwrócić uwagę na podzespół, który najwyraźniej został zaimplementowany, nim przeszedł pomyślnie fazę testów - SERCE.
Otóż SERCE okazuje się  niezwykle podatne na wirusy; w przypadku infekcji drugim modelem HomoSapiens, SERCE uderza strasznie mocno, wywołując jednocześnie nadmierną wilgotność rąk, rumieńce na policzkach i błyszczenie oczu.  Zdecydowanie powinna istnieć możliwość zrestartowania SERCE'a poprzez komendę ROZUMu.

Domyślam się, że w moim przypadku, jako że jestem egzemplarzem kompletnym i zdecydowanie używanym, powyższa reklamacja nie zostanie uznana, jednak w trosce o przyszłe pokolenia sugeruję rozważenie powyższych uwag.


Z wyrazami szacunku,
Karlusia

wtorek, 5 listopada 2013

O masz! Wtorek!

Dni ciekną przez palce z zastraszającą prędkością. Ani się człowiek obejrzał, już zrobił się listopad. Tempo życia rośnie, tu i ówdzie przebłyskuje rutyna i nagle człowiek kompletnie traci orientację w kalendarzu. W dodatku pogoda nie pomaga, uparcie utrzymując, że jest złotą polską, przypadającą zwykle na przełom września i października.
Pociesza mnie, że nie tylko ja tracę poczucie czasu. Ba - są gorsi. Tacy, którym się wydaje, że wciąż trwa Średniowiecze. Mówię oczywiście o moich ulubieńcach w czarnych szatach. Ach, czego to ostatnio nie usłyszeliśmy od tych oświeconych głów! Za każdym razem, kiedy któremuś z purpuratów otwierały się usta, mnie otwierał się nóż w kieszeni. 

Nie mam ochoty przytaczać tu tych kalumni, rzuconych między innymi w moją stronę. Pragnę tylko przypomnieć moim czarno odzianym pupilom, że Średniowiecze dobiegło końca i wróg czyha już gdzie indziej. Grube mury może i chroniły chutliwego proboszcza przed widłami gniewnych wieśniaków, ale czasy się zmieniły, a co za tym idzie - widły też już nie te. 

I już, i starczy. Więcej już nie będę o tym pisać, bo wszystko zostało już napisane i powiedziane. 
Zresztą, zanim dopisałam poprzedni akapit zadzwonił do mnie przyjaciel i wyrwał mnie z toku myślowego, przy okazji całkowicie odprężając. Wierzyć się nie chce, że znamy się dwie dekady, a ciągle mamy ze sobą o czym rozmawiać - aż dziwne. Czy człowiek nie powinien mieć jakiegoś limitu słów i tematów do wyczerpania z daną osobą? Z wieloma ludźmi taki limit już wyczerpałam - powiedzieliśmy sobie, co mieliśmy do powiedzenia i każde poszło w swoją stronę. A tymczasem z P. w jednej tylko rozmowie potrafimy prześlizgnąć się po kilkunastu tematach, jednocześnie nie musząc kończyć żadnego zdania, bo to drugie już wie, co to pierwsze chciało powiedzieć. Z jednej strony to fantastyczne uczucie mieć takiego kumpla, z drugiej zaś - przerażające, jak dobrze ten drugi człowiek mnie zna. Jest jeszcze trzecia strona - to zadziwiające, że jeszcze się nie pozabijaliśmy. Ale to akurat kwestia czasu - razem z P. organizujemy od jakiegoś czasu Finały WOŚP w Piasecznie i przy tej okazji jedno drugiemu w końcu sprzeda plombę. 

Jakaś puenta tego chaosu dzisiejszego? Może taka, że trzeba mieć przyjaciela, przynajmniej jednego. A jeszcze lepiej mieć więcej. Ale bez przesady - jeśli komuś się wydaje, że ma całe stada przyjaciół, to nie ma ich wcale. W moim przypadku mogę mówić o czterech tak bliskich mi osobach.
Miejcie więc przyjaciół. 
Przyjaciele są potrzebni do życia.