niedziela, 27 stycznia 2013

Pani Marszałek, Wysoka Izbo

Miałam przemilczeć ten temat, jak wiele innych, bo wszystko zostało powiedziane, po obu stronach barykady. Są jednak momenty, kiedy czara goryczy się przelewa. 

Panie Premierze, Panie Ministrze, Pani Poseł, Panie Pośle.
Porozmawiajmy dziś jak człowiek z człowiekiem, na równych prawach, dobrze?
Chciałabym się dowiedzieć, jak się Państwo czują?
Co Państwo czują, decydując się odmówić kochającym się ludziom prawa do wspólnego życia opartego na własnym sumieniu?
Czy czują się Państwo tak wszechwiedzący, że uznają Państwo własne sumienie za dogmat?
A przede wszystkim, dlaczego nie uznają Państwo życia na nieco innych, nikogo nie krzywdzących, prawach? Co takiego sprawia, że nie możemy uznać za legalną prostej umowy między dwojgiem ludzi?
Pani Poseł, co czuje i myśli samotna, bezdzietna, sześćdziesięcioletnia kobieta, zabraniając innym tego, czego sama (uznaję, że z własnej woli) nie posiada? Czy to zazdrość przez Panią przemawia, bo Pani nikt nigdy nie pokochał?
Panie Pośle, gdzie znalazł Pan informację, że polskie prawo opiera się na dekalogu? Czy jest Pan pewien, że to czas i miejsce na odwołania do mitologii jakiejkolwiek religii?
Panie Premierze, niezależnie od wszystkiego - uchylanie się od odpowiedzi też jest odpowiedzią. Człowiek inteligentny, jak Pan, doskonale to wie.

Mam więcej pytań, jeśli mogę.

Panie Pośle, powołuje się Pan na słowa przedstawicieli religii, którzy nazwali in vitro eugeniką. Czy miał Pan biologię w szkole? Czy wie Pan, że proces, który tu został nazwany eugeniką, odbywa się w ciele każdej kobiety raz w miesiącu? Chciałabym też dowiedzieć się, na jakich źródłach oparł Pan informację, że dzieci poczęte metodą in vitro częściej zapadają na nowotwory? Pytam poważnie, chciałabym również zapoznać się z literaturą. 
Panie Ministrze, często prezentuje się Pan jako człowiek religijny, czy jako minister sprawiedliwości również stosuje Pan odwołania do religii? Czy kodeks karny przewiduje zatem ofiarę z kozy jako zadośćuczynienie za kradzież (Kpł. 4-28)? 
Panie Premierze, Panie Ministrze, Pani Poseł, Panie Pośle.
Tłumaczycie, że decyzja o ustaleniu nowego wieku emerytalnego to wynik niżu demograficznego. Widziałam te spoty reklamowe, mające nas zachęcić do zakładania wielodzietnych rodzin. A jednocześnie likwidowane są kolejne ulgi, VAT (pamiętam dobrze) miał być podniesiony tylko tymczasowo. Mam obiecany 1000 zł becikowego (kwota, mimo inflacji, niezmieniona od chwili wprowadzenia becikowego w 2005), o ile do 10 tygodnia ciąży znajdę się pod opieką lekarza. Czy wiedzą Państwo, że to zdecydowanie za mało? 
A jakby tego było mało, utrudniają Państwo jeszcze poczęcie? Czy to nie jest troszkę niekonsekwentne? 
Co Państwo myślą, mówiąc jedno, a głosując za drugim? I która z tych wersji jest zgodna z Państwa sumieniem?

A skoro już mowa o dzieciach... 
Pani Minister, dlaczego mimo przynajmniej 20 lat dyskusji na ten temat, w dalszym ciągu w większości szkół nie ma wyboru pomiędzy religią i etyką? I dlaczego przyjmuje się a priori, że wszystkie dzieci są jednego wyznania? Czy nie rozsądniej byłoby zdjąć te zajęcia z barków przedstawicieli jednej religii i przekazać je osobie świeckiej o wykształceniu odpowiednim do tego, aby przekazać dzieciom podstawowe informacje o różnych religiach? Czy nie służyłoby to szerzeniu tolerancji, która wszak często ma swój początek w niewiedzy?
Pani Minister, ma Pani trójkę dzieci. Życzę Pani, aby żadne z nich nie zadało Pani nigdy "trudnych" pytań związanych z religią wyznawaną w Pani domu rodzinnym. 

Panie Premierze, Panie Ministrze, Pani Poseł, Panie Pośle. 
Dlaczego odnoszę wrażenie, że nie mielibyście ochoty porozmawiać ze mną jak człowiek z człowiekiem, na równych prawach?


czwartek, 24 stycznia 2013

Bim-bom


I śnieg padał nieustannie przez czterdzieści dni i nocy, aż wreszcie całe państewko biało-czerwone zamieniło się w wielką zaspę, której wierzchołek był widoczny dla mieszkańców Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Unia zaczęła radzić, co tu począć z taką wielką kupą śniegu, która nagle wyrosła jak nowy Ural między Wschodem a Zachodem. Szybko dostrzeżono potencjał finansowy tej góry. Pobudowano setki wyciągów i tras narciarskich pod szyldem Unijnego Centrum Sportu. Mimo protestów ze strony Grecji, Włoch i Hiszpanii, które uważały, że ten zastrzyk gotówki należy wykorzystać na pomoc najbiedniejszym krajom Unii, Niemcy ruszyli z kampanią olimpijską „Poczdam 2018”. Brytyjski komik Eddie Izzard wyśmiał dążenia Niemców do organizacji igrzysk, drwiąc głośno, że oto po siedemdziesięciu latach znów nadarza się okazja "skopać Germańcom dupsko pod Berlinem".

Po drugiej stronie zaspy patriarcha Cyryl ogłosił zasypanie Polski za znak boży i nawoływał dawne kraje bloku do ponownego zjednoczenia pod znakiem niedźwiedzia (do sierpa i młota nawiązywać nie ryzykował). Rosyjscy naukowcy z kolei rozpoczęli badania nad możliwościami pozyskiwania gazu ziemnego ze śniegu.

Jedynie Węgrzy podnieśli kwestię Polaków – może pod zaspą ktoś jeszcze żyje?

Węgierski głos podchwycili Czesi, proponując usunięcie hałdy (choć zrobili to bardziej w obawie przed wiosenną powodzią). Kwestię ratowania potencjalnych ocalałych spod śniegu podniósł także – po głośnym proteście polskich zakonnic – Watykan.

W Nowym Jorku odbył się specjalny szczyt ONZ pod nazwą „Śnieg a sprawa polska”.

Król Szwecji wyśmiał cała sprawę twierdząc, że ratowanie północnoeuropejskiego kraju przed śniegiem to jak rozdawanie kremów z filtrem Nigeryjczykom – Polacy doskonale poradzą sobie sami.

Ambasador Wielkiej Brytanii zaproponował, aby na pomoc zasypanym wysłać półtora miliona polskich emigrantów. Korona zobowiązała się dostarczyć odpowiednią ilość szufli do śniegu.

Amerykanie zaproponowali natowską operację wysadzenia zaspy w powietrze. Projekt został poparty przez Francję i mimo protestującej pod Izbą Lordów w Londynie grupy hydraulików i pielęgniarek rozpoczęto przygotowania do operacji „Burza śnieżna”.
 
Pierwsze  ładunki wybuchowe zostały zamontowane na wschodnim stoku, na wysokości Warszawy. W obecności mediów z całego świata amerykański generał brygady uruchomił detonator. Kilkaset ton śniegu wystrzeliło w powietrze, przesłaniając widok wszystkim zgromadzonym.

Kiedy kurzawa opadła, w śniegu pojawiła się jama, z której wystawała siwa głowa. Głowa poruszała ustami.

- „Wina Tuska” – zameldował przez radio oddział specjalny, oddelegowany do sprawdzenia, co mówi głowa.

- Powtórz – warknął do mikrofonu Jahn Hanssen, norweski pułkownik nadzorujący bezpieczeństwo. – Czy on powiedział „wina Tuska”?

- Potwierdzam, mówi „wina”.

- No, do ciężkiej cholery! Nie po to my tyle lat walczyliśmy z alkoholizmem u siebie, żeby teraz jakimś pijakom, pseudoznawcom pseudowin rzucać się na ratunek! Sierżancie Svensson, zakopać głowę z powrotem!