czwartek, 24 stycznia 2013

Bim-bom


I śnieg padał nieustannie przez czterdzieści dni i nocy, aż wreszcie całe państewko biało-czerwone zamieniło się w wielką zaspę, której wierzchołek był widoczny dla mieszkańców Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Unia zaczęła radzić, co tu począć z taką wielką kupą śniegu, która nagle wyrosła jak nowy Ural między Wschodem a Zachodem. Szybko dostrzeżono potencjał finansowy tej góry. Pobudowano setki wyciągów i tras narciarskich pod szyldem Unijnego Centrum Sportu. Mimo protestów ze strony Grecji, Włoch i Hiszpanii, które uważały, że ten zastrzyk gotówki należy wykorzystać na pomoc najbiedniejszym krajom Unii, Niemcy ruszyli z kampanią olimpijską „Poczdam 2018”. Brytyjski komik Eddie Izzard wyśmiał dążenia Niemców do organizacji igrzysk, drwiąc głośno, że oto po siedemdziesięciu latach znów nadarza się okazja "skopać Germańcom dupsko pod Berlinem".

Po drugiej stronie zaspy patriarcha Cyryl ogłosił zasypanie Polski za znak boży i nawoływał dawne kraje bloku do ponownego zjednoczenia pod znakiem niedźwiedzia (do sierpa i młota nawiązywać nie ryzykował). Rosyjscy naukowcy z kolei rozpoczęli badania nad możliwościami pozyskiwania gazu ziemnego ze śniegu.

Jedynie Węgrzy podnieśli kwestię Polaków – może pod zaspą ktoś jeszcze żyje?

Węgierski głos podchwycili Czesi, proponując usunięcie hałdy (choć zrobili to bardziej w obawie przed wiosenną powodzią). Kwestię ratowania potencjalnych ocalałych spod śniegu podniósł także – po głośnym proteście polskich zakonnic – Watykan.

W Nowym Jorku odbył się specjalny szczyt ONZ pod nazwą „Śnieg a sprawa polska”.

Król Szwecji wyśmiał cała sprawę twierdząc, że ratowanie północnoeuropejskiego kraju przed śniegiem to jak rozdawanie kremów z filtrem Nigeryjczykom – Polacy doskonale poradzą sobie sami.

Ambasador Wielkiej Brytanii zaproponował, aby na pomoc zasypanym wysłać półtora miliona polskich emigrantów. Korona zobowiązała się dostarczyć odpowiednią ilość szufli do śniegu.

Amerykanie zaproponowali natowską operację wysadzenia zaspy w powietrze. Projekt został poparty przez Francję i mimo protestującej pod Izbą Lordów w Londynie grupy hydraulików i pielęgniarek rozpoczęto przygotowania do operacji „Burza śnieżna”.
 
Pierwsze  ładunki wybuchowe zostały zamontowane na wschodnim stoku, na wysokości Warszawy. W obecności mediów z całego świata amerykański generał brygady uruchomił detonator. Kilkaset ton śniegu wystrzeliło w powietrze, przesłaniając widok wszystkim zgromadzonym.

Kiedy kurzawa opadła, w śniegu pojawiła się jama, z której wystawała siwa głowa. Głowa poruszała ustami.

- „Wina Tuska” – zameldował przez radio oddział specjalny, oddelegowany do sprawdzenia, co mówi głowa.

- Powtórz – warknął do mikrofonu Jahn Hanssen, norweski pułkownik nadzorujący bezpieczeństwo. – Czy on powiedział „wina Tuska”?

- Potwierdzam, mówi „wina”.

- No, do ciężkiej cholery! Nie po to my tyle lat walczyliśmy z alkoholizmem u siebie, żeby teraz jakimś pijakom, pseudoznawcom pseudowin rzucać się na ratunek! Sierżancie Svensson, zakopać głowę z powrotem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz