poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Wpis zastępczy.

Jestem nieprzytomna. Miałam pracowity weekend, niewiele snu, w rezultacie musiałam wpompować w siebie trzy mocne kawy, zanim udało mi się uzyskać jako taką trzeźwość umysłu. A tu przecież poniedziałek, dzień bloga. Trzeba pisać. Obowiązek obowiązkiem jest, wpis na blogu musi posiadać tekst. Wypadałoby też, żeby tekst posiadał treść.
 
Słyszałam ostatnio o jakimś nowym, rekordowym pomniku JP2. Rozumiem, że Dżizejro Świebodzinejro to dla naszego narodu za mało? Doszłam do wniosku, że Polska stanowi nowy odłam katolicyzmu. Jest już kościół rzymskokatolicki, jest kościół greckokatolicki, czas na kościół pomnikokatolicki. Kościół pomnikokatolicki charakteryzuje się tym, że ma w dupie wartości chrześcijańskie takie jak szerzenie pokoju, nadstawianie drugiego policzka, pomoc bliźnim, za to bezrefleksyjnie oddaje pokłony złotemu cielcowi, w tym konkretnym przypadku wykonanemu z włókien szklanych i poliestru. Drodzy pomnikokatolicy, żyjcie sobie, jak tam sobie chcecie, ale nie psujcie krajobrazu, dobrze? Byłby dużo ładniejszy, gdybyście zamiast budować jebitne pomniki jednego człowieka zrobili coś z tego, o czym ten człowiek mówił - ale to już wasza broszka.
 
Nie, nie chce mi się o tym pisać.
O czym by tu...?
 
Śniło mi się dzisiaj, że kłócę się z wykładowczynią z mojej szkoły o błąd ortograficzny, który rzekomo popełniłam. Obudziłam się wkurzona i zlana potem. A potem wkurzyłam się jeszcze bardziej, tym razem na siebie, że takie absurdy mnie denerwują. Swoją drogą, ciekawe co powiedziałby Freud na moją nerwową reakcję na błąd ortograficzny (dalej nie wiem, czy go popełniłam czy nie, pozostaje fakt, że kłóciłam się o niego).
 
Bez sensu, po co o tym pisać?
 
Spłaciłam ostatnią ratę kredytu - hura!
A kogo obchodzi mój kredyt? Jakby kogoś obchodził - wzięłam kredyt na remont, remont się odbył, kredyt spłacony, cześć pieśni.
 
Koleżanka właśnie zwróciła mi uwagę na wzrost użycia słowa "chuj" - ponoć jest ostatnio coraz częściej wykorzystywane w różnych kontekstach. Oprócz awantury na linii Poznań-Watykan-Argentyna, wzrostu "chuja" nie zaobserwowałam. Może za mało ostatnio przebywam wśród ludzi. Tak czy inaczej, nie mam punktu odniesienia, więc na ten temat też się dzisiaj nie wypowiem.
 
No sami widzicie, że mi dzisiaj nie wychodzi.
Czy możemy umówić się na jutro? Jutro już będę w lepszej formie, obiecuję.
Właściwie nie miałam wolnego w ten weekend, więc uznajmy ten poniedziałek za nieważny.
Możemy?
W ramach zastępstwa wysyłam dzisiaj Ricka Jamesa. Zamiast czytać - tańczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz