wtorek, 5 listopada 2013

O masz! Wtorek!

Dni ciekną przez palce z zastraszającą prędkością. Ani się człowiek obejrzał, już zrobił się listopad. Tempo życia rośnie, tu i ówdzie przebłyskuje rutyna i nagle człowiek kompletnie traci orientację w kalendarzu. W dodatku pogoda nie pomaga, uparcie utrzymując, że jest złotą polską, przypadającą zwykle na przełom września i października.
Pociesza mnie, że nie tylko ja tracę poczucie czasu. Ba - są gorsi. Tacy, którym się wydaje, że wciąż trwa Średniowiecze. Mówię oczywiście o moich ulubieńcach w czarnych szatach. Ach, czego to ostatnio nie usłyszeliśmy od tych oświeconych głów! Za każdym razem, kiedy któremuś z purpuratów otwierały się usta, mnie otwierał się nóż w kieszeni. 

Nie mam ochoty przytaczać tu tych kalumni, rzuconych między innymi w moją stronę. Pragnę tylko przypomnieć moim czarno odzianym pupilom, że Średniowiecze dobiegło końca i wróg czyha już gdzie indziej. Grube mury może i chroniły chutliwego proboszcza przed widłami gniewnych wieśniaków, ale czasy się zmieniły, a co za tym idzie - widły też już nie te. 

I już, i starczy. Więcej już nie będę o tym pisać, bo wszystko zostało już napisane i powiedziane. 
Zresztą, zanim dopisałam poprzedni akapit zadzwonił do mnie przyjaciel i wyrwał mnie z toku myślowego, przy okazji całkowicie odprężając. Wierzyć się nie chce, że znamy się dwie dekady, a ciągle mamy ze sobą o czym rozmawiać - aż dziwne. Czy człowiek nie powinien mieć jakiegoś limitu słów i tematów do wyczerpania z daną osobą? Z wieloma ludźmi taki limit już wyczerpałam - powiedzieliśmy sobie, co mieliśmy do powiedzenia i każde poszło w swoją stronę. A tymczasem z P. w jednej tylko rozmowie potrafimy prześlizgnąć się po kilkunastu tematach, jednocześnie nie musząc kończyć żadnego zdania, bo to drugie już wie, co to pierwsze chciało powiedzieć. Z jednej strony to fantastyczne uczucie mieć takiego kumpla, z drugiej zaś - przerażające, jak dobrze ten drugi człowiek mnie zna. Jest jeszcze trzecia strona - to zadziwiające, że jeszcze się nie pozabijaliśmy. Ale to akurat kwestia czasu - razem z P. organizujemy od jakiegoś czasu Finały WOŚP w Piasecznie i przy tej okazji jedno drugiemu w końcu sprzeda plombę. 

Jakaś puenta tego chaosu dzisiejszego? Może taka, że trzeba mieć przyjaciela, przynajmniej jednego. A jeszcze lepiej mieć więcej. Ale bez przesady - jeśli komuś się wydaje, że ma całe stada przyjaciół, to nie ma ich wcale. W moim przypadku mogę mówić o czterech tak bliskich mi osobach.
Miejcie więc przyjaciół. 
Przyjaciele są potrzebni do życia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz