poniedziałek, 10 grudnia 2012

Opowieści z Szufladowa - znów.

Chyba powinnam opatrywać szufladowe wpisy datą... Dzisiejszy tekst powstał 27 maja 2010. 

Nuda w pracy. Nuda straszna. Z tych nudów napadła mnie refleksja. Zaczęło się od tego, że przekazałam koleżance złą wiadomość. Jej pierwszą reakcją było hasło "Żartujesz?!". Co to za pytanie?
„- Mój siedemnastoletni pies zachorował i musieliśmy go uśpić”.
- Żartujesz?!”.
Nie, jakkolwiek by to zabawne nie było – nie żartuję.
Zastanowiłam się nad bezsensem takiego zapytania i stworzyłam całą listę rzeczy, które są tak bezsensowne, że aż fascynujące:

Ruchomy chodnik na lotnisku. No, fajna, wygodna rzecz. Tylko dlaczego zwykle jest tak pośrodku niczego? Zaczyna się ni stąd ni zowąd i tak samo się kończy. Nie dowozi ludzi do punktu odpraw, nie dowozi do żadnego konkretnego punktu. Po prostu – idziesz środkiem hali odlotów i bam! Ruchomy chodnik. 15 metrów jazdy donikąd i koniec wycieczki.
Absolutnie fascynujące w swej kompletnej bezużyteczności.
A jak już jesteśmy przy samolotach, czemu po wylądowaniu pilot mówi: „Witamy na lotnisku Okęcie w Warszawie”. Jak ktoś, kto przyleciał tu razem ze mną może mnie witać?

Z rzeczy innych:
Zapachowy papier toaletowy. To dopiero oksymoron! Kiedy używam papieru w sposób, jakiego mnie mamusia nauczyła – nawet najmocniejszy cytrynowy, rumiankowy czy lawendowy zapach nie ma ŻADNYCH szans! Więc jaki sens przepłacać?

Opakowania fabryczne. Na przykład folijki na płytach CD i DVD. Nie umiem ich otworzyć bez użycia zębów i/lub paznokci. Kiedyś przy tych folijkach były takie paseczki, jak są przy papierosach – ciągnęło się i paseczek folii się odrywał. Co było złego w tym paseczku, że trzeba było je zlikwidować i wprowadzić opakowania tak szczelne, że doprowadzają klientów do szewskiej pasji? Kolejny przykład: nożyczki. Ostatnio kupowałam nożyczki. Były zapakowane w tak gruby plastik, że potrzebowałam nożyczek, żeby go rozciąć. Głupia sprawa, ale… czym rozcięłabym ten plastik, gdybym kupowała pierwsze nożyczki w życiu? Czy nożyczki naprawdę potrzebują takiej warstwy ochronnej? A z drugiej strony żarówki sprzedaje się w cieniutkich kartonikach. No pewnie. W końcu co się może stać z taką żarówką?

I jeszcze jedno hasło: „Jestem dumny, że jestem Polakiem”. Serio? A jaka jest twoja zasługa w tym, że urodziłeś się akurat na tej szerokości geograficznej? To nie talent. To nie osiągnięcie. To genetyczny przypadek! Dla mnie duma jest zarezerwowana dla rzeczy, które osiągnęłam samodzielnie. Gdyby moja matka była Niemką, ojciec Włochem, babcia Angielką, a dziadek Chińczykiem – wtedy urodzenie się Polką byłoby faktycznie wyczynem! Jestem zadowolona, że jestem Polką. Jestem szczęśliwa, że tu się urodziłam. Ale nie – nie mam powodów do dumy z tego powodu.
Chyba zacznę kolekcjonować takie rzeczy. A nuż ktoś mi to kiedyś wytłumaczy?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz